Gdy weszliśmy do środka zobaczyliśmy mojego brata tańczącego "Gangnam Style" i to w dodatku w bokserkach. Próbowaliśmy powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem, ale nie wytrzymaliśmy i po chwili leżeliśmy na podłodze śmiejąc się w niebo głosy. Wtedy zwrócił na nas uwagę mój kochany braciszek. Przez chwilkę jeszcze się z niego nabijaliśmy, no dobra ja się dalej nabijałam z niego. Dzisiejszy dzień będzie udany, bez dwóch zdań.
-Długo tu jesteście?- zapytał i zaczął się ubierać. Nie mogłam z siebie wydusić żadnego słowa, bo dalej się śmiałam. Dobra, już się ogarniam. Okay, już przestałam. Pewnie teraz wyglądam jak burak. Kiedy się już ogarnęliśmy, to udaliśmy się do lobby, by potem udać się na halę, żeby odbyć poranny trening. Jakieś niecałe pół godziny później byliśmy na miejscu. Kiedy wszystko było już przygotowane to rozpoczął się trening. A ja robiłam zdjęcia z różnych ujęć. Cieszę się, że to mogę robić. Że mogę spełniać swoje marzenia. Kocham to robić. Tylko to mi zostało. Wiem, że się powtarzam. Trening się właśnie zakończył. Wracaliśmy właśnie już do hotelu. O godzinie 18:00 ma rozpocząć się mecz. A jutro lecimy do Brazylii. Szkoda, że w żadnym miejscowości w Ameryce Południowej nie będziemy nad żadną plażą. Ani w Brazylii, ani w Argentynie. Trudno się mówi. Po powrocie udałam się do pokoju odłożyć aparat. A potem poszłam z moim bratem i chłopakiem, oraz Julkiem na obiad. Zamówiliśmy posiłek i usiedliśmy na tarasie.
*****JENIA*****
Właśnie jedliśmy obiad. Cieszę się, że moja dziewczyna od samego rana jest w humorze. Nawet docinki Earvina jej go nie zepsuły. Dziś była inna, niż wczoraj. To bardzo cieszy. Kiedy zjedliśmy, to wszyscy postanowiliśmy pójść na miasto, całą drużyną, wszyscy bez wyjątku. Nawet sztab szkoleniowy. Tak by się odprężyć przed meczem. Zwiedzaliśmy miasto. Ja szedłem z moją dziewczyną na końcu. Rozmawialiśmy o czym się tylko dało. Kocham i uwielbiam ją.
-Cieszę się, że jesteś w takim wspaniałym humorze.- powiedziałem. Uśmiechnęła się szczerze. Kocham ten jej wspaniały uśmiech. Jest jeszcze wtedy piękniejsza.- Kocham cię i to bardzo.
-Ja ciebie też. Tak, w spaniałym humorze i nic tego nie zmieni. Nic, ani nikt.- bardzo się z tego cieszę. Dalsza podróż jakoś minęła. Teraz siedzieliśmy w kawiarence. Za jakieś pół godziny mamy wracać do hotelu. A potem wieczorem mamy mieć mecz. Oby dziś też wygraliśmy. Dobrze, że mogę grać dla kraju. Siedziałem z Kat, a ona była do mnie przytulona. Było nam tak dobrze.
-Fajnie razem wyglądacie.- powiedział Nico Marechal.
-Dzięki.- powiedzieliśmy jednocześnie. Po chwili wybuchła salwa śmiechu. Potem żartowaliśmy z różnych rzeczy. Muszę powiedzieć, że nawet Earvin żartował i nie dokuczał mojej ukochanej. Ale pewnie tylko dlatego, że był ojciec Kat i Kevina. Pewnie gdyby go nie było, to by mógł jej dokuczać ile by się dało.
*****KAT*****
Cieszę się, że go mam. Jenia jest wspaniały. Kocham go. Za parę godzin rozpocznie się mecz, ostatni mecz z Polakami. Oby dziś też wygrali. Będę trzymam za nich kciuki, jak najmocniej dam rady. Miałam teraz czas, kiedy dotarliśmy na miejsce. Więc przegrałam zdjęcia z karty pamięci na laptopa. Potem wysłałam je do Związku. A także dałam posty na swojego bloga i stronę internetową. W międzyczasie w moim pokoju zrobił się hałas. Ci siatkarze są po prostu jak dzieci, wszyscy bez wyjątku. Nie usiądą w jednym miejscu. Gagatki jedne. Ale przynajmniej nie jest nudno. Jest wesoło. Kiedy wszystko już skończyłam, to zaczęłam się im przyglądać. Robili przeróżne rzeczy. Nie ma co. Ale fajnie, nie powiem. Około godziny 17 wyruszyliśmy na halę. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Chłopaki od razu poszli do szatni, a ja na boisko. Przyszykowałam aparat i zaczęłam robić zdjęcia. A zawodnicy byli już na parkiecie i się rozgrzewali, obie drużyny. Dziś już nie było tej czułej akcji przed meczem i dobrze. Ale fajnie by było, gdyby mój ukochany jeszcze raz tak zrobił. Dobra, nie lubię okazywać publicznie uczuć, ale jestem dziś w wyśmienitym humorze. Więc by mi to nie przeszkadzało. Mecz rozpoczął się o 18:10. A wcześniej odśpiewaliśmy hymn i odbyła się prezentacja obu szóstek. Pierwszy set zakończył się naszym zwycięstwem, wygraliśmy go czterema punktami. Drugi set zwyciężyli Polacy, tylko dwoma punktami. Trzeci set wygraliśmy pięcioma punktami. Zaś czwarty wygrała znowu Polska drużyna, czterema punktami. No i tie-break wygraliśmy do trzynastu. Grali na przemian. Tak jakby chcieli długo grać. No, albo Polacy nie chcieli się tak łatwo poddać naszym. Grunt, że wygraliśmy i to cieszy.
-Kocham cię.- powiedział Genio, kiedy do mnie podszedł.
-Ja ciebie też kocham.- pocałowałam go. Po chwili znalazłam się na boisku. Nawet nie miałam jak zaprotestować. W mgnieniu oka mnie przeniósł przez bandy reklamowe. Zabiję go kiedyś. Potem pogratulowałam naszym wygranej. Kiedy były podziękowania za mecz, to Jenia nie chciał mnie puścić, więc i ja musiałam podziękować za dzisiejsze spotkanie. Nie ma co. Ale niech mu już będzie. Za te jego pomysły kiedyś mu się oberwie. Gwarantuję mu to. Ale nie dziś i nie w tym momencie. Mam bardzo dobry humor i nic, ani nikt mi go nie zepsuje. Około 12 byliśmy już w hotelu. Od razu poszłam się umyć i poszłam spać. Teraz potrzebowałam leżeć pod ciepłą kołderką i snu. Od razu zasnęłam. Rano obudziłam się około dziesiątej. Ubrałam się i zeszłam do restauracji na śniadanie. Zamówiłam sobie jajecznicę i usiadłam na tarasie. Uwielbiam przesiadywać na świeżym powietrzu. W restauracji nikogo nie było. Ciekawe gdzie się wszyscy podziali. Postanowiłam napisać wiadomość do mojego chłopaka. Odpowiedź dostałam natychmiastowo. Odpowiedział, że są na spacerze w pobliskim parku. Nawet nie raczyli mnie obudzić. Kiedy zjadłam, to od razu się do nich udałam. Było tylko parę osób. Nie wszyscy poszli. Więc byli tylko: Julek, mój chłopak, brat, Antek, Ben, Nico, Losko i Kevin. Z tymi dwoma ostatnimi nie dogaduję się zbytnio dobrze, ale jakoś to będzie. Na razie się nie dogadujemy. Przywitamy się i tylko tyle. Wiem, że nie chcą bym była na ich zgrupowaniu i z nimi jeździła na mecze. Ale nie są tacy jak Ngapeth. Pożyjemy, zobaczymy. Na pewno się do mnie przekonają, wszystko w swoim czasie. Usiadłam na kolanach mojego chłopaka i włączyłam się do rozmowy. Jak zwykle rozmawiali o męskich sprawach. Mężczyźni. Może zamieniłam parę zdań, a resztę to słuchałam o czym rozmawiają. Na chwilę potem jeszcze pospacerowaliśmy, a później udaliśmy się na obiad. Muszę powiedzieć, że lubię czasem sobie tylko posłuchać jak inni rozmawiają. Ale to tylko czasami, bo należę do tych gadatliwych osób. Ale dzisiejszy dzień będzie należeć do tych dni, co za dużo nie będę mówić. Takie życie, nie ma co. Za parę dni kończę osiemnaście lat. Nie mogę się doczekać. Na pewno chłopaki coś kombinują, ale jeszcze nie wiem co. Na pewno się dowiem. Przede mną nic się nie ukryje. Tata chciał bym nie leciała do Ameryki Południowej, tylko bym pojechała do mamy i tam je spędziła. Wolę polecieć, a moją imprezę urodzinową, wolę spędzić ze wszystkimi najbliższymi mi osobami. Tak będzie najlepiej. Nie chcę rządnych prezentów, tylko spędzić je z nimi. To mi w zupełności wystarczy. Ale znając życie na pewno coś dostanę, znając ich wszystkich. Trudno, im nic się nie da nagadać. Wszyscy są uparci. Po obiedzie mieliśmy chwilkę odpoczynku i czas na spakowanie się, a potem autobusem na najbliższe lotnisko. Samolotem do Paryża, a z Paryża prosto do Brazylii. Długa podróż nas czeka, oj długa. Jakoś to będzie. Ale lubię latać, więc mi to nie będzie przeszkadzać. Zawsze coś się wymyśli na tak długą podróż. Właśnie dotarliśmy na lotnisko. Za godzinę mamy lot do stolicy naszego kraju. Po odprawie od razu udaliśmy się do samolotu. Po 15 minutach wystartowaliśmy. Lot nie trwał długo, bo niecałą godzinę. Potem czekaliśmy tylko na lot do Brazylii. Chciałabym kiedyś zwiedzić cały świat. Jedno z moich marzeń, z moich wielu marzeń, które chciałabym spełnić. Kocham podróżować, dlatego też lubię latać. Nie przeszkadza mi to, ani trochę. Czekaliśmy ponad godzinę na odprawę, a potem jeszcze na start. No i ruszyliśmy w stronę Ameryki. Lot, jak to lot. Trochę spałam, trochę poczytałam książkę, którą niedawno kupiłam. A była to najnowsza część "Diabelskich Maszyn", "Mechaniczna Księżniczka". Uwielbiam tą trylogię. Uważam, że jest lepiej napisana niż "Dary Anioła", które też są fajne. Chodź tylko parędziesiąt stron przeczytałam pierwszej części. Kiedyś się za to zabiorę, tylko nie teraz. Jak znajdę czas to przeczytam wszystkie sześć części, które mają pojawić się w najbliższym czasie. Ostatnia szósta część ma wyjść za rok. I tak mi się z tym nieśpieszny. Bardziej czekałam na tą część z "Diabelskich Maszyn". No i wylądowaliśmy w Soa Paulo. Pewnie teraz we Francji jest już ranek lub popołudnie. Nie wiem jak tam jest z czasem. Bo tu jest noc. Szybko się uwinęliśmy na lotnisku i udaliśmy się w końcu do hotelu. Dobrze, że pojechaliśmy wcześniej, bo teraz mamy czas na zaaklimatyzowanie się. Ach te strefy czasowe. Po dotarciu na miejsce, od razu poszliśmy się zameldować. Kiedy wszystko było już zrobione. Dostaliśmy klucze i udaliśmy się do swoich tymczasowych pokoi. Po dotarciu odstawiłam rzeczy, wyciągnęłam piżamę i udałam się do łazienki. Wzięłam gorący prysznic i wróciłam do pokoju. Ubrałam wcześniej przyszykowaną piżamę i położyłam się do łóżka i od razu zasnęłam.
_______________________________________
No i jest rozdział siódmy. Tak jak obiecałam, pojawił się w wyznaczonym dniu. :) Dziękuję, za komentarze i tyle wyświetleń. Oraz za obserwowanie bloga. <3 To chyba tyle. :]
Czekam na waszą opinię. Do następnego. :D
Pozdrawiam. :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ❤
Super <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :* (Kliknij na mój profil :* Nowy blog o Jeni jest ;)
Dzięki, na pewno wpadnę. :)
UsuńPozdrawiam. :*
Świetny jak zawsze! Czytam każdy rozdział zawsze dokładnie linijka po linijce (chociaż nie zawsze mogę skomentować. Bo powstają czasami problemy techniczne, albo czytam i od razu po przeczytaniu muszę coś zrobić i wypada mi z głowy) Ale chce żebyś wiedziała, że czytam każdy rozdział! :D I tylko kiedy mogę zostawiam koma :)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie.
Gorąco Cię pozdrawiam i czekam na następny rozdział.
Buziak :*
Dzięki. ^_^
UsuńDobrze wiedzieć. *_* No czasem tak bywa. :(
Była, przeczytałam. Jak zawsze świetne. :>
Pozdrawiam. :*
Świetny rozdział. Z resztą jak zawsze. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki. :>
UsuńPozdrawiam. :*
Świetny rozdział. Z resztą jak zawsze. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCześć. ;> Jak zawsze świetny. :D Początek mnie rozwalił. ;P Podoba mi się twój styl pisania. :)Pozdrawiam. :* -B.
OdpowiedzUsuńDzięki. :P
UsuńCiesze się. ^_*
Pozdrawiam. :*
Jak zawsze wspaniały, wyśmienity. Po prostu super rozdział. :> Czekała i się doczekałam na ten rozdział. :P Czekam na następny i życzę weny. :D Pozdrawiam. :* -Anula
OdpowiedzUsuńDzięki. :D
UsuńPozdrawiam. :*
Cześć. :)
OdpowiedzUsuńJestem. :> Jak zwykle wspaniały. C:
No i Kev tańczący. A "Gangnam Style" zawsze spoko. :PP Dwa dni i zmiana nastroju. ;/ No i wygrana. Pamiętam te mecze. Wtedy jeszcze nie przepadałam za Francuzami i nie cieszyło mnie to, że nasi przegrali. :( A potem jeszcze te wywiady po meczu. ;c Ach, ale było minęło. Dzięki twojemu opowiadaniu ich polubiłam i im kibicuje. :D A teraz czas na Brazylię. Jestem ciekawa co napiszesz w następnym rozdziale. c:
Czekam na następny i życzę weny. ^_^
Pozdrawiam. :*
Ps. Nie zapomniałam. *_*
Dziękuję. :>
UsuńZawsze. No, nie w każdym może być happy (słuchałam dziś tego). :D Ja też je pamiętam. Trudno się mówi. Też nie byłam za Francuzami,ale nie tak by ich nie lubić. :P Pamiętam jak zaczęłam im kibicować. No i od tamtej pory do dziś im kibicuję. Coś mnie podkusiło oglądnąć mecz Mistrzostw Świata. Był to półfinał: Brazylia Francja i tak zostało. A kiedy zobaczyłam Genio od razu stwierdziłam, że to drugi Mario Casas, tak po prostu i dalej tak uważam. :] Cieszę się. *_* Na pewno coś napiszę. Właśnie mam zamiar zacząć pisać nexta. ^_^
Pozdrawiam. :*
Ps. Może. :PP