Rano obudziło mnie słońce, tak mnie raziło. Zapomniałam wczoraj zaraz po przyjeździe zasłonić okno roletą. Popatrzyłam na zegarek w komórce. Było parę minut po godzinie siódmej. Matko, ile ja spałam? Pięć godzin. Teraz to już na pewno nie zasnę. Ach. Poleżałam jeszcze na chwilkę, a potem udałam się do łazienki. Odbyłam poranną toaletę. Ubrałam się, uczesałam i zrobiłam makijaż, który zakrył moje wory pod oczami po nie przespanej nocy. Kiedy byłam już gotowa, to udałam się do restauracji na śniadanie. Nie miałam zbytnio ochoty jeść, więc wzięłam tylko sok i sałatkę owocową. Zabrałam swój posiłek i usiadłam przy wolnym stoliku. Zaczęłam jeść. Po paru minutach do pomieszczenia weszli nasi siatkarze na śniadanie. Też wyglądali koszmarnie. Dziś mamy dzień wolny od treningu, no dokładnie to chłopcy nie mają treningu. Ale co tam.
-Cześć, kochanie.- przywitał się ze mną mój chłopak, oraz dał mi buziaka w policzek i usiadł obok mnie.
-Hej. Wyglądasz strasznie. Nawet gorzej ode mnie, gdy się przebudziłam.- oznajmiłam mu.
-Dzięki. A gdzie "KOCHAM CIĘ"?- zapytał złośliwie.
-Tak, tak. Kocham cię. Pasuje ci teraz.- uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka.
-Teraz to ja rozumiem. No i ja ciebie też kocham.- objął mnie ramieniem i pocałował mnie w głowę.
-Jak słodko.- no i pojawił się mój braciszek.
-Kocham cię, braciszku. Ale czasem mam cię dość.- oznajmiłam mu troszkę złośliwie i uśmiechnęłam się cwaniacko.
-Też cię kocham.- nachylił się i pocałował mnie w policzek.- A powiedź mi jak tam siostra przed osiemnastką.- zmienił tak szybko temat.
-A jak ma być? No normalnie.- głupie pytanie, głupia odpowiedź. Resztę śniadania minęła w fajnej atmosferze. Wygłupialiśmy się, mogło nawet dojść do bitwy na jedzenie, ale ich powstrzymałam, bo to by była siara na maksa. Postanowiliśmy pójść nad basen, niedaleko hotelu, bo tu jest tylko jeden. A my wolimy troszkę więcej zabawy. Za godzinę mamy spotkać się w lobby. Mój braciszek ma porozmawiać też z innymi i ich namówić na wyjście. A teraz udałam się z Jenią do mojego pokoju.- Kocham cię tak bardzo.
-Ja ciebie też, słonko.- objął mnie i tak szliśmy do mojego tymczasowego pokoju. Weszliśmy i mój chłopak zaraz zamknął drzwi i przyciągnął mnie do siebie. Położył swoje ręce na mojej tali, a ja zaplotłam ręce wokół jego szyi. Patrzyliśmy sobie w oczy. A po chwili całowaliśmy się namiętnie. Uśmiechnęłam się przez pocałunek. A mojemu chłopakowi się to podobało. Całowaliśmy się dalej idąc w stronę mojego łóżka. Po chwili położyliśmy się na nim dalej się całując. Po paru minutach się od siebie odsunęliśmy. Uśmiechnęliśmy się do siebie i mój skarb położył się obok mnie, a ja się do niego przytuliłam. Leżeliśmy milcząc, ale nam to nie przeszkadza, wystarczyła nam tylko swoja obecność. Tylko tyle i nic więcej. Po jakimś czasie postanowiłam w końcu się przebrać w strój kąpielowy. Więc wstałam z łóżka, co nie spodobało się Jeni. Trudno, chcieli iść nad basen, więc niech idziemy na ten basen. Pokazałam mu cztery kostiumy, żeby któryś pomógł mi wybrać.
-Przymierz, to wtedy wtedy stwierdzę który ci pasuje.- uśmiechnął uwodzicielsko. Co ja z nim mam. Ale i tak go kocham, nawet za te dziwactwa, które wymyśli i powie na głos, oraz te które ma w głowie i trzyma w tajemnicy. Nie wiem jakie i nie chce wiedzieć. Niech to zostanie w jego główce, tak będzie najlepiej. Więc poszłam do łazienki, pierwszy ubrałam ten, wyszłam i mu się w nim pokazałam.- Nie.- stwierdził od razu. Wróciłam i przebrałam się w ten. Zaprezentowałam się mu.- Może być, ale jeszcze to nie to.- zaraz mu coś zrobię. Więc ubrałam ten.- Ten to na pewno nie.- on na pewno tak specjalnie robi. No dobra ostatnia szansa. Więcej wyboru już nie ma. Ubrałam ten i wyszłam.
-Nie przeginaj! Bo zaraz dostaniesz w ten pusty łeb.- pogroziłam mu. Podniósł ręce w geście poddania się. I dobrze.
-Podoba mi się, ale wolałbym cię widzieć bez tego stroju.- uśmiechnął się i poruszał śmiesznie brwiami. Wzięłam poduszkę z fotela i ją w niego rzuciłam. Ubrałam jeszcze sukienkę i mogliśmy pójść do jego pokoju, by się przebrał. Ciekawe kogo Kev namówił na wyjście. Po chwili byliśmy już w jego i mojego ukochanego braciszka pokoju. Od razu poszedł do łazienki, by się przebrać. Po paru minutach wyszedł już gotowy. Uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
-A to za co?- zapytałam zaskoczona tym miłym gestem.
-Tak po prostu. Lubię cię całować. Kocham cię.- oj jaki kochany. Szczęście, że go mam.
-Oj. Ja ciebie też.- objął mnie i udaliśmy się do lobby hotelowego. Po chwili wyszliśmy z windy. W recepcji byli już wszyscy ci co mają się wybrać z nami do Aquaparku.
-W końcu zjawiła się nasza ukochana para.- powiedział sarkastycznie Earvin. Nie popsuje mi dziś humoru. Nie będę reagować na jego docinki. To najlepsza taktyka. No, no. Mój brat namówił wszystkich siatkarzy. Spoko. Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Zapłaciliśmy za wstęp i weszliśmy na obiekt. Od razu udałam się do szatni. Wzięłam kluczyk do szafki, ściągnęłam z siebie sukienkę, zabrałam jeszcze ręcznik i udałam się w stronę basenów. Chłopaki bawili się już w najlepsze. Spoko. No i jak ich tu nie lubić. No po prostu się nie da. Pozytywni z nich ludzie. Po chwili wskoczyłam na bombę do wody. Kiedy się wynurzyłam, to usłyszałam brawa.
-Nie no. Podziwiam cię. Bez żadnej namowy od razu wskoczyłaś do wody.- odezwał się Antek. Okay, mnie nie trzeba zmuszać, bo bardzo lubię być w wodzie. Kocham pływać. Chodź zawodowo to nie brałabym się za treningi. Tak po prostu pływać dla siebie z czystej przyjemności.
-Mnie nie trzeba namawiać.- uśmiechnęłam się do nich, którzy odwzajemnili ten uśmiech. Bawiliśmy się świetnie. Po chwili poczułam jak ktoś mnie łapie za nogi i dosłownie parę sekund później znalazłam się pod wodą. Gdybym nie umiała pływać i gdybym na to nie zareagowała szybko, to bym się w tym momencie topiła. Ale ma się ten refleks i potrafiłam się z tego wyratować. Naprawdę bardzo głupi i nienormalny żart. Po chwili się wynurzyłam. No kogoś po prostu porąbało.
-Komu odbiło?!- zapytałam wściekła. Nikt się nie odzywał. Nie no, zaraz mnie coś strzeli. Miałam już tego dość. Wkurzona wyszłam z wody i bez słowa udałam się do szatni. Nie miałam ochoty siedzieć z nimi dłużej. Szybko się przebrałam, oddałam kluczyk od szafki i wróciłam do hotelu. Ten dzień miał należeć do tych udanych, a tu takie zdarzenie, które zepsuło mi humor. Jestem wściekła, a zarazem smutna. Kiedy byłam już na miejscu, to podeszłam do recepcji po klucz i udałam się do swojego tymczasowego pokoju. Mam dość dzisiejszego dnia. Na korytarzu minęłam się z tatą. Coś do mnie powiedział, ale nie zareagowałam tylko szłam dalej. Po chwili byłam już pod drzwiami pokoju. Otworzyłam je i weszłam do środka. Zamknęłam drzwi na klucz i położyłam się na łóżku. I co ja mam o tym wszystkim myśleć. Może ten wyjazd będzie moim ostatnim. Ale poddawanie się też nie jest dobre i nie w moim stylu. Ach i co tu robić. Matko kochana. Te myśli mnie tak zmęczyły, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Obudziło mnie dopiero natarczywe walenie w drzwi. Zaspana nie wiedziałam co się dzieje. Po paru minutach, kiedy już normalnie funkcjonowałam to poszłam otworzyć te cholerne drzwi.
-Pali się, czy co?- zapytałam niezadowolona. Nie dostałam odpowiedzi, tylko byłam mocno tulona przez mojego ukochanego.- Dusisz, słońce.- powiedziałam. Trochę zelżał ten uścisk.- Kocham cię i to bardzo.
-Martwiłem się. Też cię kocham.- pocałował mnie w głowę.- A tak w ogóle to coś jadłaś?- zapytał zmartwiony.
-Jakoś tak wyszło, że nie miałam okazji. Ale nie jestem głodna.- odpowiedziałam. Naprawdę nie mam ochoty na nic od jedzenia. Na początku nie był zadowolony, ale uległ i teraz leżeliśmy przytuleni do siebie. Potrzebuję teraz tylko jego bliskości. Nic więcej. Dowiedziałam się, kto miał tak głupi, porąbany, chory pomysł. Nie kto inny jak ten dupek za przeproszeniem. Earvin mocno przesadził. Nie chce mnie bym była ich fotografem, dobrze. Ale by posunąć się do czegoś tak podłego, okrutnego. Szkoda słów. Mam go dość, po prostu serdecznie dość. Powiedziałam Jeni, że zastanawiałam się nad zrezygnowaniem z funkcji fotografa reprezentacji. Odwiódł mnie od tego głupiego pomysłu.
*****JENIA*****
Bawiliśmy się świetnie w tym Aquaparku, do pewnego czasu. Bo potem Kat wkurzona wyszła z obiektu. Nawet rozumiem dlaczego. A gdyby coś się jej stało. Nie wybaczył bym sobie tego. Earvin teraz to już przesadził. Ale dostał porządny ochrzan od nas wszystkich. Po tym poszedł obrażony. Tak jakby miał o co. Może Lil'lo z nim na poważnie porozmawia, bo nasze słowa do niego nie docierają. Może ona do niego w końcu dotrze, może przemówi mu w końcu do tego jego pustego łba. No bo przy niej on jest inny. Widać to jak ona na niego pozytywnie wpływa, działa. Od paru godzin nie widziałem mojej Kat. Nigdzie jej nie ma. Zaczynam się o nią martwić. Z Kevinem zaczęliśmy jej szukać. Kiedy nie mieliśmy już pomysłu gdzie może być, więc powiedziałem mojemu przyjacielowi, że idę do jej pokoju. Próbowałem wejść, ale drzwi były zamknięte na cztery spusty. Zacząłem walić w drzwi. Po paru minutach mi otworzyła. Widziałem w jej oczach smutek i mnie też robi się smutno. Nienawidzę gdy jest w takim stanie. Od razu ją przytuliłem i to bardzo mocno. Teraz leżeliśmy i milczeliśmy. Tego teraz tylko potrzebowaliśmy. Swojej obecności. A ona do tego mojego jak i od jej najbliższych wsparcia. Po chwili do pokoju wparował brat mojej dziewczyny. Widać, ze się o nią martwi.
-Martwiłem się.- powiedział i pocałował ją w policzek.
-Następny. Dziękuję.- uśmiechnęła się. Ten uśmiech był szczery, co bardzo cieszy.- Przepraszam was, ale muszę iść do taty.- wstała i wyszła z pomieszczenia.
-To co, mówimy twojemu tacie, o tym co się dziś stało?- zapytałem. Nie można tego tak zostawić.
-Zobaczymy. Do wieczora, albo jutro z samego rana. Może sama mu powie, a jak nie, to my powiemy.- stwierdził mój najlepszy przyjaciel. Zgodziłem się z tym. Gdyby o coś innego chodziło, to byśmy nie powiedzieli tego tacie mojej dziewczyny i Kevina. Nie jesteśmy kapusiami, ale tu chodziło o zdrowie mojej Kat. Kocham ją tak bardzo. Nie siedzieliśmy długo w pokoju Katherine. Wyszliśmy i udaliśmy się na taras. Dzisiejszy dzień jest do kitu. Niech się już skończy i pójdzie w niepamięć. To martwienie się o moją dziewczynę jest dołujące. No więc z Kevinem siedziałem przez chwilę, bo gdzieś poszedł. Włożyłem słuchawki i zacząłem słuchać piosenek z telefonu. Jestem zły na siebie, że nie zareagowałam od razu, kiedy Kat była pod wodą. Po prostu mnie zamurowało. Po jakimś czasie poczułem delikatne dłonie mojej ukochanej. Ściągnąłem je i przyciągnąłem ją tak do siebie, by usiadła mi na kolanach. A teraz ściągnąłem słuchawki i przytuliłem ją do siebie.
-O czym tak myślałeś?- zapytała i pocałowała mnie w policzek.
-Skąd wiesz, że o czymś myślałem.- zapytałem. Czy tak to po mnie widać.
-Stałam tu z dobre parę minut i ci się uważnie przyglądałam. I bardzo dobrze cię znam, kochanie. Wiem kiedy się zamyślisz. Zawsze marszczysz tak fajnie nosek i masz przy tym zamknięte oczy. To cie zdradza, Jenia.- tak dobrze mnie zna, oj za dobrze.
-No dobra. Myślałem o tym, że od razu mogłem zareagować wtedy na basenie.- nie była zadowolona. Zauważyłem to po jej minie.
-Och. Przestań, na prawdę nic mi się nie stało. Masz się nie zadręczać. Jasne, kochanie. Pokiwałem głową, że rozumiem, a ona pocałowała mnie w usta. Posiedzieliśmy jeszcze na chwilkę, a potem namówiłem ją by poszła na ten obiad. Niechętnie się zgodziła, ale ją jakoś zmusiłem i się z niechęcią zgodziła. Z trudem zjadła ten posiłek. Coś tam podzióbała, jak jakaś kura. Ale chociaż tyle. Co nie. Potem resztę dnia spędziliśmy na spacerze po mieście. Było fajnie i przyjemnie. No i zapomnieliśmy o dzisiejszych wydarzeniach. Tak długo chodziliśmy, że do hotelu wróciliśmy dopiero późnym wieczorem, około godziny 23. Odprowadziłem Kat do pokoju, pożegnałem się z nią i udałem się do zajmowanego prze zemnie i Kevina pokoju. Poszedłem do łazienki, wziąłem szybki prysznic. Wróciłem do sypialnego pomieszczenia. Położyłem się do łóżka i od razu bardzo szybko zasnąłem.
_______________________________________________
Jest kolejny. Nie będę się rozpisywać bo jutro do roboty, tzn dziś na 8:30. Takie te moje życie. Czeka mnie 11 godzin roboty. :( A jeszcze to. Cieszy AWANS na Igrzyska Olimpijskie Polaków jak i zarówno Francuzów. ^_^ Szkoda, że nie obejrzę dzisiejszych meczów. :C To tyle.
Pozdrawiam. :*
Ps. Dziękuje za komentarze i wyświetlenia. Mam już prawie 5200. Dzięki. :P
Ps. 2. Czekam na waszą opinię. *_*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ❤
Earvin mnie tak wkurzył.... grrr,a rozdział super Jenia taki kochany. Buziaki 😘
OdpowiedzUsuńKurna tak jak lubię Earvina, to dziś mnie wkurzył! No masakra!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze super, a przez takie opowiadani jeszcze bardziej ubóstwiam Grebennikova (ale to "uzależnienie" trwa już długo)
Uwielbiam to opowiadanie i tak tylko mam chwile to skomentuje (a taką teraz mam)
Czekam na następy z niecierpliwością! <3
Buziaki! :*
Ach ten Earvin! Jenia jest taki kochany <3 Kurcze! Tak długo czekałam na ten rozdział i w końcu jest :) Życzę dużo weny i poproszę o częstsze dodawanie rozdziałów XD :*
OdpowiedzUsuńCześć. :) Jak zwykle wspaniały. :> Grr... Jaki z Earvina dupek. Jak coś tak głupiego mogło mu przyjść do głowy. :/ A Jenia jak zwykle taki wspaniały i kochany. *_* Czekam na następny i życzę weny. ^_^ Pozdrawiam.- Anula. :*
OdpowiedzUsuńNadrabiam. :> To droczenie się Kat z Jenią, było dobre. :P Sarkastyczny Earvin, zawsze spoko. *_* Ale później nad basenem to źle zrobił. ;/ Bardzo mnie wtedy wkurzył. :> I Kat ma nie rezygnować z funkcji fotografa reprezentacji, bo wtedy "UDUSZĘ, ZAMORDUJĘ, UKATRUPIĘ" (Twój cytat z opowiadania, chyba "Miłość do skoków", nie pamiętam dokładnie.) A Jenia i Kevin tacy kochani i wspaniali. Genio za dużo się o nią martwił. Większość dnia zaprzątało to jego głowę. Co bardzo cieszy. xD
OdpowiedzUsuńCzekam na następny z niecierpliwością i życzę dużo niezbędnej weny. ^_^
Pozdrawiam. :*