poniedziałek, 18 kwietnia 2016

5. "Wygrana".

Po 15 minutach dotarliśmy na miejsce. Za 45 minut ma rozpocząć się mecz, czyli o godzinie dwudziestej. Po wejściu do środka, chłopcy udali się do szatni, a ja udałam się w stronę boisko. Przyszykowałam sobie aparat i czekałam jak zawodnicy wejdą na boisko, by się rozgrzać przed meczem. W międzyczasie poszłam do mojego brata i Antonina na trybuny. Na hali zbierali się już kibice. Nawet ich trochę było. Chłopaki rozmawiali i mnie chyba nawet nie zauważyli. Więc postanowiłam zrobić im zdjęcia. Dopiero po chwili mnie zobaczyli, a Kevin to Kevin zrobił głupią minę. Więc zrobiłam mu zdjęcie. Dobrze, że mu się humor poprawił.
-Widzę, że jesteś zadowolony i ci się humor poprawił.- powiedziałam, kiedy już przy nich stałam.
-A jakby inaczej. Rozmawiałem z An.- odpowiedział. Cieszy mnie to i to bardzo. Pogadałam z nimi trochę, a potem wróciłam na boisko. Mam szczęście, że mogę koło siatkarzy przed meczem, czy po meczu się kręcić. Od Kevina dowiedziałam się, że po meczu mają porozmawiać na spokojnie, a tylko teraz się przeprosili. No i dobrze, bo bardzo lubię Annę. Jakby nie patrzeć, to tylko mój najmłodszy braciszek nie ma jeszcze dziewczyny. Ale to jeszcze dzieciak, wielki dzieciak. Dopiero co skończył piętnaście lat. No dobra, dla mnie i moich starszych braci jest jeszcze dzieckiem. A wracając to Kim planuję z Lindsie ślub, choć musi się jej jeszcze oświadczyć. Kevin, jak to Kevin, kocha Annę i jest w szczęśliwym związku. Znam go dobrze i pewnie dopiero za parę lat się pobiorą. Ja dopiero co zaczęłam chodzić z Jenią. A z tego co wiem to Killian ma kogoś na oku. Taki tajemniczy. Ale i tak lubię w tej sprawie się z niego nabijać. Tak jak i on mi dokucza. Tacy jesteśmy, a rodzice mają nas czasem dość, w szczególności mama. Ale nic na to nie poradzimy, że mamy takie charaktery i prawie na każdym kroku się o byle co kłócimy, czy dokuczamy. Właśnie robiłam zdjęcia chłopakom, a za chwilkę skończy się rozgrzewka i zaczną odbijać piłką, więc będę musiała przenieś się za bandy reklamowe.
-Hej.- powiedział mój chłopak, przytulając się do mnie od tyłu i pocałował mnie w szyję. Nie no co on to nie wymyśli. Nawet przy ludziach. Serio musi pokazywać wszystkim, że jestem jego dziewczyną. Ach co ja z nim mam.
-Co ty robisz?- odwróciłam się w jego stronę i zapytałam. Nie za bardzo lubię pokazywać uczuć publicznie i on o tym dobrze wie. Robi mi na złość, ale i tak go kocham.
-Nic, po prostu cię przytulam.- uśmiechnął się czule. Boże, zawszę ulegam gdy widzę ten jego przepiękny uśmiech. Nie mogę się długo na niego gniewać. Co on ze mną robi.
-Dobra. Muszę już iść za bandy.- powiedziałam. On tylko pokiwał głową, pocałował mnie w policzek i po chwili już go nie było. Ach ten mój wariat. Po wszystkim, przyszło na odśpiewanie hymnów. Z dumą odśpiewałam Marsyliankę. O godzinie 20:10 rozpoczął się mecz. Trzymam za naszych kciuki. Pierwszego seta wygraliśmy do 23. W drugim secie nie było już tak fajnie. Przegraliśmy go czterema punktami. Trzeciego też przegraliśmy 3 punktami. W czwartym secie się obroniliśmy i wygraliśmy do 21. Tie-break wygraliśmy do 11. To są nasi chłopcy. Bardzo się cieszyliśmy z wygranej. Budujemy świetną drużynę i to bardzo cieszy. Zaraz po gwizdku sędziego, Jenia do mnie podbiegł. Nachylił się i mnie pocałował. Nic więcej się nie liczyło, tylko my.
-To zwycięstwo dedykuję tobie. Kocham cię.- powiedział, kiedy się od siebie odsunęliśmy. Jakie to romantyczne. Słodko.
-Ja ciebie też.- powiedziałam, za nim pobiegł do drużyny, by podziękować za mecz przeciwnikom. Po chwili podeszłam do taty.
-Gratulacje.- powiedziałam i go przytuliłam. A po chwili dołączył do nas mój brat. Taki rodzinny uścisk. Po chwili się od siebie odsunęliśmy, a ja poszłam pogratulować chłopakom wygranej z Polakami.
-No, chłopaki. Bravo.- powiedziałam, kiedy do nich podeszłam.- Gratuluję.- przybiłam z nimi piątkę. Jak to ja zrobiłam im jeszcze trochę zdjęć. Potem nie chciało mi się czekać, jak chłopaki wyjdą z hali. Było już po 23, więc postanowiłam już wrócić do hotelu. Pewnie zaraz pójdę spać. Jutro popołudniu dopiero wyjeżdżamy. Pół godziny później dotarłam na miejsce. Zabrałam klucz z recepcji i udałam się do pokoju. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Odstawiałam aparat i poszłam do łazienki. Wzięłam gorący długi prysznic, po 15 minutach wyszłam, ubrałam piżamę i położyłam się do łóżka. Od razu zasnęłam.
Rano obudził mnie mój ukochany. Ja go kiedyś po prostu zabiję.
-Idź mi stąd.- powiedziałam zaspana.
-Dobra, dobra. Śpij jeszcze, a ja się koło ciebie położę.- na tyle dobrze, że pozwolił mi dalej spać. Położył się koło mnie, a ja się do niego przytuliłam.

*****JENIA*****
Leżeliśmy już tak z jakieś pół godziny. Jest taka słodka kiedy śpi. Po chwili Kat otworzyła oczy.
-Cześć piękna.- powiedziałem, a ona pocałowała mnie w policzek.
-Hej.- uśmiechnęła się do mnie. Potem wstała i poszła do łazienki się przebrać. Po chwili wyszła ubrana i poszliśmy na śniadanie.
-Kocham cię.- powiedziałem jej na ucho, gdy zjeżdżaliśmy windą. Uśmiechnęła się. Po chwili winda się otworzyła i ruszyliśmy do restauracji hotelowej. Cieszę się, że ją mam. Dobrze, że wtedy po meczu do mnie podeszła, bo teraz byśmy nie byli razem. Choć na początku nasza znajomość nie była udana. Poznaliśmy się w październiku 2009 roku. Po meczu klubowym. Ja w połowie meczu doznałem lekkiego urazu. Byłem wtedy wkurzony. A też nie mogłem pogodzić się ze śmiercią mojej narzeczonej. Planowaliśmy ślub, a Evelyne zachorowała, a parę miesięcy później zmarła. Dosłownie parę dni przed naszym ślubem. Załamałem się wtedy. Ale było, minęło i nic już nie zmienimy. Potem jeszcze miałem dwie dziewczyny, ale to nie było to i je nie kochałem. Dopiero Kat pokochałem, nawet bardziej niż moją zmarłą narzeczoną. Jestem wdzięczny Katherine, że mi pomogła, jej przyjaźń i wsparcie. Ale po jakimś czasie się dopiero dogadaliśmy. Bardzo ją kocham, najbardziej na świecie. Z rozmyśleń wyrwała mnie moja ukochana.
-Co jest?- zapytała. Siedzieliśmy i jedliśmy śniadanie, a ja się na chwilkę zamyśliłem.
-Nic. Przepraszam, zamyśliłem się.- odpowiedziałem i posłałem jej najszczerszy uśmiech jaki tylko potrafiłem. Zjedliśmy i postanowiliśmy pójść na spacer.

*****KAT*****
Spacerowaliśmy po mieście, a do wyjazdu mamy jeszcze trochę czasu. Chodząc tak, wystarczyła nam tylko nasza obecność i nic więcej.
-O czym myślałeś na śniadaniu?- zapytałam. Znam go bardzo dobrze i wiem, że coś nie gra.
-Wspominałem jak się poznaliśmy i jak pomogłaś mi po śmierci Evelyne.- odpowiedział. Nasza znajomość nie była zadowalającą. Ale było, minęło i nic na to nie poradzimy. Nie było z nim za dobrze wtedy, a do tego kłóciliśmy się o byle co. Dobrze, że wszystko się ułożyło. A teraz jesteśmy szczęśliwi i to jest najważniejsze i to się liczy. Po chwili postanowiliśmy pójść do pobliskiego parku i usiedliśmy na ławce w pobliżu małego stawiku. Ten spacer można zaliczyć jako randkę. Naszą chyba drugą randkę. Bo pierwsza była ta co zaczęliśmy ze sobą chodzić, choć bardzo krótko trwała. Chodź nie bo spacer i potem jak siedzieliśmy na tarasie oglądając zachód słońca. Teraz właśnie chodziłam koło stawiku i robiłam zdjęcia naturze. Chodź nie aparatem tylko telefonem. Aparat w telefonie jest nawet dość dobry. Bo ja nigdy nie wybieram telefonów z słabymi pixelami. No bo ja to ja, bez dobrego aparatu ani rusz. Uwielbiam to robić. W październiku rozpoczynam studia. Prawdopodobnie tylko dwa lata, by zrobić tylko licencjat. No bo po co mi coś więcej. Jestem ciekawa jak to pogodzę, jak to będzie. Bo ja będę w Paryżu mieszkać, a Jenia będzie grać w niemieckim klubie. Zobaczymy, może jakoś to pogodzimy. Ale do tego czasu mamy jeszcze ponad trzy miesiące, więc będziemy z tego korzystać.
-Czy możesz wreszcie usiąść i przestać robić zdjęcia?- zapytał.
-No dobra.- powiedziałam i koło niego usiadłam. Objął mnie ramieniem, a ja się w niego wtuliłam. Siedzieliśmy tak chyba z pół godziny, kiedy zaczęło nam się nudzić. A tak przy okazji to już trzeba się brać, bo po obiedzie mamy już jechać, a trzeba się jeszcze spakować przed obiadem, bo potem nie ma czasu.
-Wracamy?- zapytałam i uśmiechnęłam się do niego.
-Tak.- potwierdził. Wróciliśmy do hotelu w dobrych humorach. Pożegnałam się z nim, dając mu buziaka w policzek i udałam się do swojego tymczasowego pokoju by się spakować. Po piętnastu minutach miałam już wszystko spakowane. Więc udałam się na obiad. W restauracji czekali już tam mój brat i chłopak. Zamówiłam sobie pieczoną nóżkę kurczaka i usiadłam z bliskimi mi osobami.
-Jak tam randka?- zapytał mój brat. On to wie o co zapytać. Nie ma co.
-Bardzo dobrze.- uśmiechnęłam się do niego.- A jak tam Anna? Rozmawialiście?- zapytam z ciekawością.
-Pogodziliśmy się, wszystko jest w porządku. Nawet nie pytaj o co poszło, bo ci i tak nie powiem.- cały czas to trzyma w tajemnicy. Prędzej, czy później i tak się o tym dowiem, jak nie od niego, to od jego dziewczyny. A ona mi na pewno powie o co poszło. Po chwili kelnerka przyniosła mi moje zamówienie.- Siostra, bo za jakiś czas to ty się w drzwiach nie będziesz mieścić, jak tak dalej dużo będziesz jeść.- zaczął się ze mnie nabijać.
-Haha. Bardzo śmieszne. Nie twój interes, czy będę gruba i nie będę się mieściła w drzwiach.- przywalę mu  kiedyś w ten jego pusty łeb.
-Mój, bo nie chcę mieć grubej siostry.- nie no, ten żart nie był śmieszny. Widać, że dogadał się z An, bo sobie głupio żartuje.
-Haha. Twój braciszek ma rację. A nie przepraszam ty już jesteś gruba.- ni stąd, ni zowąd pojawił się mój najgorszy wróg, czyli Earvin. Jak ja go nienawidzę. Niech się trzyma swoich interesów, a ode mnie niech się odwali w końcu. Ale zadziera ze mną, to ja się kiedyś mu odwdzięczę z dwojoną siłą.
-Czy ktoś słyszał jakiegoś przygłupa, bo ja nic nie słyszałam.- zignorowałam tego głąba. Nie będę reagowała na jego zaczepki. O nie. No way. On coś jeszcze tam mówił, ale go nie słuchałam, bo po co.
-Mówię coś do ciebie, głupia.- a więc tak sobie pogrywa...
_______________________________________________
Jest następny rozdział. Dzięki za komentarz i, że odpowiadacie na ankiety. :]

Cieszy, że wczoraj Lube wygrało. Chodź wolałabym, by trzecie miejsce zajęła Sovia. I ta akcja z zaginięciem Jeni, co tak długo trzeba było na niego czekać, by odebrał nagrodę. A potem te komentarze. Cieszę się, że ją dostał, bo na nią zasłużył. ^_^

Czekam na waszą opinię. *_*
Pozdrawiam. :*

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

8 komentarzy:

  1. Cześć, hej i wgl! :D Wpadłam tu przypadkiem i blog jest świetny! Idę wszystko nadrobić bo jest naprawdę świetne! <3 Proszę informuj mnie o nowych rozdziałach :))
    A teraz jak przystało to się zareklamuje xD

    Ona i On. Holly Rodriguez i Thomas Jaeschke. Przyjaciele z dzieciństwa. Jednak pewna sytuacja zmienia ich życie. Tracą kontakt, zapominają, że kiedykolwiek się znali.
    Wtedy Holly o Thomasie przypomina mama. Dziewczyna chcę dowiedzieć się kim on jest, dla tego wylatuje do obcego kraju który zwie się Polską...
    Jak potoczą się ich losy? Zapraszam :)
    http://niewinnahistoria.blogspot.com/

    Ps.Blog pisany w 3 osobie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cześć. :p Cieszę się. :D
      Będę cię informować. c:
      Spoko. xd

      Z chęcią zajrzę i przeczytam. <3 Lubię Jaeschke.

      Pozdrawiam. :*

      Usuń
    2. PS. Ale jeszcze nie wiem kiedy. :( Jak znajdę czas, to wpadnę. ;)

      Usuń
  2. Rozdział jak zawsze wspaniały. :p
    No, no Jenia jaki słodki, a Kat i tak mu uległa. Słodka para. *_* Ach ten Kevin, chyba kocha jej dokuczać. :]A Earvin to głupek. Na pewno Kate mu jeszcze pokaże. Ma ten swój charakterek, który bardzo u niej lubię. ^_^
    Szkoda, że zakończyłaś w takim momencie. :(

    Tak szkoda, że Sovia przegrała. ;( Bo jakby nie patrzeć to się kibicuje swoim. Ale zwycięstwo Lube też cieszy. :>
    Tak ta akcja z Jenią była super. :P Buźka sama się cieszy. Cieszy też, że otrzymał nagrodę indywidualną, bo nie kto inny na nią zasłużył jak nie on. ^_^

    Czekam na następny z niecierpliwością i życzę weny. <3
    Pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. :]
      Tak, tak słodki. :> No uległa, uległa. :p Tak. :d
      Kevin jak Kevin. Xoxo Tak i na pewno mu pokaże co potrafi, a potrafi, bo ma swój charakter. :PP Cieszę się, że ja tak wykreowałam. c:
      Taki miałam pomysł, więc tak zrobiłam.

      Szkoda, szkoda. Nic nie poradzimy. :} Tak fajnie. :p Kibicowałam im od początku. Finał chciałam inny, ale tak się stało, że obie drużyny przegrały w półfinale. Trudno. ;(

      Do następnego. ^_* Pozdrawiam. :*

      Usuń