niedziela, 14 lutego 2016

2. "Uparci jestescie".

Rano obudziły mnie czyjeś głosy. Nawet nie chciało mi się otwierać oczu, więc rzuciłam poduszką w ich stronę. Po chwili usłyszałam śmiechy.
-Matko, dajcie spać.- powiedziałam od niechcenia. Należę do osób które lubią sobie pospać i 8 rano to jeszcze noc.
-Wstawaj śpiochu.- powiedział Julien. Nie ma to jak przyjaciele. Po chwili poczułam uderzenie poduszką.
-No wstawaj siostra, bo cie wywleczemy. A nas jest trzech, a ty jedna.- w końcu odezwał się mój brat. Kocham go, ale czasem mam go już dość i ten moment właśnie nadszedł.
-Nienawidzę was. Wynoście się z mojego pokoju.- powiedziałam wkurzona. No bo te matoły zakłócają mi mój sen.
-Spokojnie młoda, nie złość się. My też cię kochamy.- powiedział Jenia. Otworzyłam w końcu oczy i odwróciłam się w ich stronę. Zobaczyłam na ich mordkach uśmiech. Szczerzą się jak głupi do sera. Przewróciłam oczami i postanowiłam dać im tą satysfakcję, więc w końcu wstałam. Zabrałam ubrania i poszłam do łazienki. Odbyłam poranną toaletę, ubrałam się w białą bluzkę z krótkim rękawem z nadrukiem czarnego krzyża i czerwoną koszulę w kratkę i krótkie spodenki. Uczesałam jeszcze koka i byłam już gotowa. Kiedy wyszłam zobaczyłam chłopaków jak się wygłupiają. No poprostu duże dzieci. Po chwili chrząknęłam, a oni jak na zawołanie zesztywnieli i zrobili przestraszone miny. Zaśmiałam się, wzięłam telefon i zrobiłam im zdjęcie. Po chwili wyszłam z pokoju i ich zostawiłam. Byłam już przy windzie, kiedy wylecieli z pokoju jak oparzeni. Kiedy winda się otworzyła i weszłam do niej, drzwi się już zamykały, ale zobaczyłam rękę mojego brata i po chwili jechaliśmy już na parter. Gdyby wzrok zabijał byłabym już martwa.
-No co?- zapytałam z niewinnym uśmiechem. Nic nie odpowiedzieli tylko dalej się gapili jak sroka w gnat. Drzwi się otworzyły, więc wyszłam z małego pomieszczenia i udałam się do restauracji. Wzięłam sobie sałatkę owocową i usiadłam przy wolnym stoliku. Po zjedzonym posiłku wróciłam do pokoju po aparat i udałam się na trening chłopaków. Po 10 minutach byłam już na hali, gdzie siatkarze się już rozgrzewali.
-Hej.- przywitałam się z tatą. Pogadaliśmy o pracy, mniej więcej co mam robić. Mam robić zdjęcia na każdym treningu i meczu, oraz wysyłać je do związku piłki siatkowej w folderach i mam je nazwać, np. Trening 19.06.13. Oraz za każdy folder plików zdjęć będę dostawać po 25 euro. Po rozgrzewce chłopaki rozdzielili się na dwie grupy by rozegrać mecz. Po tym meczu tato ma wybrać osoby do pierwszej szóstki na piątkowy mecz z Polakami. Chłopaki grali 4 sety do 15 punktów. Mecz skończył się remisem. Jestem zadowolona bo zrobiłam dużo zdjęć w fajnych ujęciach. Właśnie stałam na górze, a mój wzrok powędrował na siedzącego Jenię. Siedział zamyślony, zeszłam na halę główną, idąc zrobiłam mu zdjęcie. Był taki przystojny, drugi Mario Casas moim zdaniem. Szkoda, że nie mam odwagi mu powiedzieć, że go kocham. Kevin nawet mnie już pare razy namawiał bym mu powiedziała, ale tego nie zrobię. Kiedy trening się skończył, który trwał 3 godziny. Postanowiłam nie czekać na siatkarzy i sztab szkoleniowy. Spakowałam aparat i ruszyłam do hotelu. Kiedy dotarłam na miejsce udałam się do recepcji po klucz i od razu skierowałam się do pokoju. Odłożyłam aparat i wyszłam na balkon. Nawet nie wiem ile tak stałam patrząc się na to piękne miasto. Po chwili poczułam jak ktoś się do mnie od tyłu przytula. Uśmiechnęłam się na ten miły gest.
-Co tam Kat?- zapytał Genio.
-Dobrze.- odpowiedziałam. Rozmawialiśmy nawet nie zmieniając pozycji. Uwielbiam jego towarzystwo.
-Jak wy razem ładnie wyglądacie. Jesteście w końcu razem?- po usłyszeniu tych słów z ust mojego brata, od razu się od siebie odsunęliśmy jak poparzeni.
-Matko, nie strasz nas tak na więcej razy.- powiedziałam.- Może lepiej pójdziemy na obiad. Nie wiem ja wy, ale ja jestem głodna.- obydwoje stwierdzili, że też i udaliśmy się do hotelowej restauracji. Zamówiliśmy po steku, po chwili odebraliśmy posiłek usiedliśmy koło okna.
-Może pójdziemy na miasto?- zapytał mój brat.
-Świetny pomysł.- uśmiechnęłam się do brata. Nie jest głupi na jakiego wygląda, ale i tak go kocham. Po zjedzonym obiedzie poszliśmy jeszcze do pokoju. Mamy za pół godziny spotkać się w lobby. Postanowiłam przebrać spodenki i ubrałam długie spodnie jeansowe z dziurami na kolanach. Zmieniłam kartę pamięci w aparacie. Posprawdzałam jeszcze portale społecznościowe, kiedy już skończyłam, zabrałam aparat i schodziłam już do lobby. Gdy byłam już na miejscu, czekali na mnie już brat i przyjaciel. Postanowiliśmy pójść pierwsze pod wieże Eiffla. Idąc jak zwykle się wygłupialiśmy. Aktualnie nawet nie musiałam iść bo mój brat postanowił wsiąść mnie na barana. Genio wziął ode mnie aparat i zrobił nam zdjęcie. Ludzie patrzyli na nas jak na jakichś wariatów. Ale nam nawet to nie przeszkadzało, jesteśmy poprostu szczęśliwi. Robiliśmy zdjęcia, nawet chłopcy. Dobrze, że wzięłam ten aparat. Po pół godzinie dotarliśmy pod wieże.
-Daj aparat i ustawcie się jakoś.- powiedział mój brat. Podałam mu go i po chwili stanęliśmy do zdjęcia. Wystawiłam język i przymknęłam jedno oko, a Genio pocałował mnie w policzek. Potem jeszcze pare zdjęć nam zrobił, a później chłopaki się zamienili i potem ja miałam zdjęcia z bratem, a potem ja zrobiłam chłopcom. Kiedy skończyliśmy postanowiliśmy pójść na szczyt wieży Eiffla. Zapłaciliśmy za wejście i udaliśmy się do windy. Na miejscu byliśmy po 10 minutach. Widok z tego miejsca zawsze zapiera dech w piersiach. Uwielbiam tu przychodzić, jeśli mam taką możliwość. Podziwialiśmy widoki i pół godziny później Jenia musiał iść, a ja z bratem jeszcze zostaliśmy.
-Dziwie się, że nie jesteście jeszcze razem.- odezwał się mój brat po chwili milczenia.
-Dlaczego mamy być razem?- zapytałam zdziwiona.
-Widzę jak na siebie patrzycie, siostra.- odpowiedział i uśmiechnął się do mnie.
-Chciałabym, ale on traktuje mnie jak siostrę.- mój brat po tych słowach westchnął.
-Uparci jesteście. On swoje, ty swoje. Nie macie odwagi wyznać sobie uczuć.- stwierdził. Po chwili objął mnie ramieniem i pocałował w głowę.- Wiedź, że wam kibicuje i jeżeli nie wy, to ja się postaram by byliście razem. Ja już coś wykombinuje.- uśmiechnęłam się do niego. Kocham go, tak jak i moich dwóch pozostałych braci. Kiedy znudziło nam się postanowiliśmy pójść do jakiejś kawiarni. Nie chciało nam się jeszcze wracać do hotelu. Po wejściu do jednej znanych kawiarni w Paryżu, zajęliśmy miejsce w kącie przy oknie. Po chwili przyszła kelnerka, zamówiliśmy po mrożonej kawie i szarlotce. 10 minut później przyszło nasze zamówienie. Siedzieliśmy z pół godziny, na początku rozmawialiśmy i wygłupialiśmy jak zwykle. Ale potem zaczął pisać z Anną. Mnie się już zaczęło nudzić, nawet zrobiłam mu kilka zdjęć. Ale to już mnie nawet nudziło. W hotelu byliśmy około 18-stej. Pożegnałam się z Kevinem, zabrałam klucz i udałam się do tymczasowego pokoju. Po dotarciu na miejsce, włączyłam laptopa. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, ubrałam piżamę i wróciłam do pokoju. Wyciągnęłam kartę pamięci z aparatu, wzięłam jeszcze tą z dzisiejszego treningu. Zgrałam wszystkie zdjęcia na dysk laptopa. Po wyczyszczeniu kart i zgraniu plików, zaczęłam wybierać parę z treningu i wypadu na miasto na bloga, oraz wszystkie zdjęciawgrywać na moją stronę internetową.
-Co tam robisz?- zapytał Genio siadając za mną i się do mnie przytulając. Lubię jak tak robi. Od kant pamiętam zawsze tak robił.
-Wybieram zdjęcia na bloga. Może mi pomożesz.- obróciłam głowę w jego stronę i się do niego uśmiechnęłam.
-Jasne.- odwzajemnił uśmiech i położył głowę na moim ramieniu. Wybraliśmy dwa nasze, w tym to co nam zrobił mój brat jako pierwsze. Jedno we trójkę zrobione przez jednego z przechodnia. Kevina w kawiarni i jedno, które zrobiłam chłopakom jak się wygłupiali, takie z zaskoczenia. A one są najlepsze. Z treningu wybraliśmy te najlepsze jakie mi wyszły.
-Kiedy zrobiłaś mi to zdjęcie?- zapytał i wskazał na ostatnie, które mu zrobiłam jak siedział taki zamyślony po treningu.
-Jak skończyliście mecz. Zobaczyłam cię i musiałam je zrobić.- posłałam mu uśmiech, wybraliśmy jeszcze to o którym mówiliśmy. Potem wróciliśmy do poprzedniej czynności. Zostało mi jeszcze wkleić link do wszystkich zdjęć na stronie internetowej. Trzeba się jakoś promować. Kiedy skończyłam, wgrałam jeszcze na mail pliki zdjęć z treningu i wysłałam do związku. Kiedy już definitywne skończyłam to wyłączyłam laptopa i mogłam już normalnie rozmawiać z Jenią. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Nawet o jutrzejszym wyjeździe do Rouen i najbliższych meczach z Polską. Jutro wyjeżdżamy o godzinie 9, więc trzeba wstać jutro najpóźniej o 8. Po jakimś czasie zaczęło mi się nudzić, więc wzięłam poduszkę i uderzyłam nią mojego przyjaciela.
-No i co robisz?- zapytał z cwanym uśmieszkiem. Po chwili byłam już przez niego gilgotana. Jak ja nienawidzę gilgotek. Wie gdzie mój słaby punkt. Po paru minutach miałam już dość.
-P...proszę prze...estań.-poprosiłam go przez śmiech.
-Ładnie poproś.- uśmiechnął się.
-Proszę.- odwzajemniłam uśmiech i po chwili pocałowałam go w policzek.
-Dobrze, jak tak ładnie prosisz.- w końcu dał mi spokój. Po wypowiedzianych słowach położy się obok mnie i się do mnie przytulił, oraz nas przykrył. Rozmawialiśmy jeszcze na chwilkę, a potem poczułam już zmęczenie.
-Dobranoc.- powiedziałam.
-Dobranoc.- pocałował mnie w głowę i po chwili zasnęłam. Rano obudziłam się po siódmej. Poczułam, że ktoś się do mnie przytula. Przypomniałam sobie, że zasnęłam przy Jeni. Uśmiechnęłam się i odwróciłam w jego stronę. Był taki słodki kiedy spał i do tego przystojny. Po 5 minutach się obudził.
-Czemu mi się tak przyglądasz?- zapytał zaspany.
-A tak jakoś.- odpowiedziałam. Popatrzył na mnie tak bym powiedziała prawdę.- No dobra. Lubię na ciebie patrzeć kiedy śpisz.- Uśmiechnął się do mnie. Patrzyliśmy sobie w oczy. Po chwili zaczął się do mnie przybliżać, nasze usta dzieliły 5 milimetry. Mieliśmy się już pocałować, ale ktoś musiał mam przeszkodzić.
-Wiedziałem.- odezwał się szczęśliwy Kevin. Odsunęliśmy się od siebie, a po chwili Kev wybiegł na korytarz. Ja kiedyś poprostu mu coś zrobię. Przerwał nam w takim momencie, ukatrupię go normalnie. W pokoju była jeszcze jedna osoba. Nawet go nie zauważyliśmy.
-Na mnie nie patrzcie. Przyszedłem tylko powiedzieć, że pół godziny wcześniej jedziemy. Więc radzę wam się zbierać.- oznajmił Nicholas Marechal i już go niebyło. Jenia chwilę potem poszedł do siebie. Mnie się jeszcze nie chciało wstawać, więc postanowiłam nie jeść śniadania. Poleżałam jeszcze z pół godziny, a potem poszłam do łazienki się przebrać. Założyłam czarne spodnie jeansowe i tego samego koloru bluzkę z długim rękawem z czaszką. Spakowałam wszystkie rzeczy, które miałam na wierzchu, czyli te powyciągane z walizek. Kiedy byłam już gotowa zabrałam wszystko i zamknęłam pokój. Popatrzyłam na zegarek i było parę minut po 8. W recepcji oddałam klucz i skierowałam się do autobusu. Włożyłam do bagażnika i czekałam na wszystkich. Po chwili pojawił się mój tata. Przywitałam się z nim i się do niego przytuliłam.
-Po przyjeździe do Rouen, chcę z tobą porozmawiać.- powiedział i uśmiechnął się do mnie, odwzajemniłam go. W między czasie poszłam zająć sobie miejsce. Usiadłam z tyłu przy oknie. Włożyłam słuchawki i zaczęłam słuchać piosenek Hollywood Undead. O godzinie 8:30 wyjechaliśmy z pod hotelu. Po jakimś czasie zaczęło mi się nudzić, więc zasnęłam. Obudziło mnie dopiero szturchnięcie przez Bena, który siedział przede mną. Powiedział mi, że jesteśmy na miejscu. Zabrałam rzeczy i udaliśmy się z wszystkimi do hotelu. Poczekaliśmy chwilkę na klucze. Po rozdaniu ich udałam się do wyznaczonego pokoju. Znajdował się na drugim piętrze, tak jak i cała reprezentacja. Podeszłam pod numer 2028, otworzyłam i weszłam do środka. Był bardzo ładny, koloru brązowo-biały. Łóżko jednoosobowe, szafa i stolik z fotelem. W łazience był tylko prysznic, toaleta, lustro i umywalka. Potem postanowiłam pójść do taty. Wyszłam i skierowałam się do jego pokoju. -Chciałeś ze mną rozmawiać?- weszłam do jego pokoju, wczesniej jeszcze pukając.
-Tak. Wytłumaczysz o co chodziło mojemu synowi, a twojemu bratu?- zapytał. Opowiedziałam mu mniej więcej o co chodzi. Potem nawet sobie żartowaliśmy. Później pożegnałam się z nim. Wychodząc z pokoju zobaczyłam stojącego niedaleko Jenię.
-O co chodziło?- zapytał.
-A nie ważne.- odpowiedziałam. Chyba ta odpowiedź mu się nie spodobała.
-Ale chcę wiedzieć.- nie dał mi spokoju. Postanowiłam sobie z niego zażartować i powiedziałam mu w żartach, że mój tata go wywali z reprezentacji jak mnie skrzywdzi. To był taki niewinny żart, a on to chyba na poważnie wziął bo zaczęliśmy się kłócić. O takie byle co i on na mnie krzyczy. Na początku naszej znajomości, a znamy się już prawie 4 lata. Zawsze się o byle co kłóciliśmy. Dopiero potem zostaliśmy przyjaciółmi, a pierwsze się nienawidziliśmy. Jest takie powiedzenie: "Kto się czubi, ten się lubi". I chyba to stwierdzenie w naszym przypadku się potwierdza. Zgadzam się z tym powiedzeniem. Przez całą drogę do lobby się kłóciliśmy, nawet w halu gdzie byli już Polacy. Nie mogłam już tego wytrzymać, nawet chciałam go spoliczkować bo tak mnie wkurzył, nie będzie mnie przezywał od debili. Ale się powstrzymałam i chciałam wyjść na zewnątrz, ale Genio chwycił mnie za rękę, odwrócił w swoją stronę i pocałował.
________________________________
Jest spóźniony rozdział. W nagrodę dłuższy od poprzedniego. Dziękuję za tyle wyświetleń. I jeden komentarz. Chociaż tyle choć chciałabym więcej. Czekam na waszą opinie.
Do zobaczenia następnym razem. 😁


Pozdrawiam.😘


CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ ❤💕💖💗



2 komentarze:

  1. Ooo słodkie zakończenie <3
    Taka rada nie chcę cię hejtować, ale unikaj powtórzeń ;)
    Rozdział fajny czekam na kolejny :D
    Zapraszam do mnie do Matthew i Niny i wpadnij tez na inne blogi np. o Jeni ;)

    http://love-spectrum.blogspot.com/2016/02/trzydziesci-pogrzao-cie.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakończenie super! Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń