niedziela, 3 lipca 2016

10. "Impreza urodzinowa".

Po paru minutach wyszliśmy i udaliśmy się w stronę jakiegoś klubu. Szliśmy w nieznaną mi stronę. No i muszę przyznać, że wszyscy wyglądali wspaniale. Nie założyli dresów, tylko wyglądali normalnie. Postarali się i to  bardzo. Po parunastu minuta byliśmy na miejscu. był to duży klub i fajnie wyglądał. Bez problemu weszliśmy do środka. Impreza trwała w najlepsze. Ludzie się świetnie bawili. DJ dobrze grał muzykę, ale na pewno czekali na dzisiejszą gwiazdę, czyli na naszego rodaka Davida Guetta. Po chwili udaliśmy się w stronę strefy dla VIP-ów. No, no i zarezerwowali strefę dla VIP. Nico, Kevin, mój ukochany i Ben poszli zamówić dla nas na razie po drinku. A my, czyli ja i reszta siatkarzy poszliśmy usiąść w zarezerwowanej loży. Rozmawialiśmy, żartowaliśmy i się wygłupialiśmy, no bo bez tego to by chyba nie przeżyli. Jak ja kocham Team Yavbou, są najlepsi na świecie. Po parunastu minutach wrócili z zamówionym napojem alkoholowym. Powoli impreza dla nas się rozkręcała. Zabawa trwała w najlepsze i oczywiście koncert dał David Guetta. W tym momencie do tańca zaprosił mnie Jenia. Tańczyliśmy i było wspaniale, po trzech szybszych piosenkach, pościli wolną piosenkę. Więc przytuleni do siebie tańczyliśmy.
-Kocham cię i zawsze będę cię kochać. I nigdy nie przestanę.- powiedział mi do ucha mój najleszy i najukochańszy chłopak.
-Ja ciebie też.- pocałował mnie w nosek.
Bardzo mi się to podobało. Po paru przetańczonych piosenkach, postanowiliśmy usiąść i czegoś się napić. Wieczór był bardzo udany, najlepszy na świecie. Najlepsza osiemnastka na świecie. Przetańczyłam ze wszystkimi siatkarzami, nawet z Earvinem. Co mnie bardzo zdziwiło, ale za razem cieszyło. Było świetnie, no i zaczynam się dzięki temu dogadywać z Le Goffem. Troszkę pijany, ale dobry kumpel. Chyba mogę go tak nazwać i mam nadzieję, że już tak zostanie. Po jakimś czasie postanowiłam pójść zaczerpnąć świeżego powietrza. Usiadłam na murku obok klubu, gdzie jest najlepsza impreza. To prawda, w Brazylii są najlepsze imprezy na świecie. Po chwili ktoś się do mnie dosiadł, zawsze rozpoznam te perfumy. Mój kochany braciszek. Położyłam głowę na jego ramieniu. Siedzieliśmy tak przez dłuższy czas i milczeliśmy, bo nie potrzebowaliśmy rozmowy, tylko swojej obecności. No i po chwili przyłączył się do nas mój ukochany chłopak. 
-Co robicie?- zapytał. 
-Nic specjalnego. Siedzimy i milczymy.- odpowiedziałam i pocałowałam go w policzek. 
-E, to nudno. Czasem was nie rozumiem.- powiedział. Ciekawe co tu rozumieć, ale nie ważne. Liczy się teraz to, że mam przy sobie dwie ważne osoby w moim życiu. Bardzo ich kocham. Po jakichś 10 minutach postanowiliśmy wrócić do środka. Ale te dziesięć minut zleciało nam na żartach i wygłupianiu się. Bawiliśmy się bardzo długo, bo do hotelu wróciliśmy nad ranem. Troszkę pijani, ale zabawa się tylko liczyła, nic więcej. No dobra ja bardzo dużo wypiłam. Ale to była moja osiemnastka. Było wspaniale, udana impreza urodzinowa. Od razu po dotarciu na miejsce udałam się do swojego pokoju, uprzednio żegnając się z chłopakami. W pokoju ściągnęłam z siebie sukienkę i poszłam się umyć. Wzięłam szybki orzeźwiający prysznic, wróciłam do pomieszczenia sypialnianego i od razu się położyłam. Po chwili byłam już w krainie Morfeusza. 
Obudziłam się około 14, więc szybko się ubrałam i zeszłam na obiad. Siatkarze już tam byli. Zabrałam posiłek i usiadłam pomiędzy bratem, a moim chłopakiem. 
-Jak tam, kochanie?- zapytał Genio i pocałował mnie w policzek. 
-Bardzo dobrze.- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam. 
-A jak tam, siostra po osiemnastce?- zapytał się mnie mój brat. 
-Wspaniale. Lepszych nie mogłam sobie wymarzyć. Było wspaniale, a do tego większość moich znajomych do mnie dzwoniła z życzeniami.- odpowiedziałam. Zjedliśmy obiad i trzeba było się zbierać, bo o siedemnastej mamy lot do Argentyny. No, a potem przystanek dom. Tęsknie już za mamą i braćmi, oraz Lindsie i Anną. Dawno ich nie widziałam. Kiedy się już spakowałam, wzięłam walizkę i udałam się do holu. Większość już tam była. 
-Myślałem, że to my będziemy tylko na ciebie czekać.- odezwał się Le Roux w żartach. Jakieś piętnaście minut później wsiedliśmy do autobusu i ruszyliśmy na lotnisko. Pół godziny później byliśmy na miejscu. Za niecałe dwie godziny wylatujemy do Argentyny. Postanowiłam z Jenią pochodzić po terminalu lotniska. Tylko my i nikt więcej. Chodziliśmy po rożnych sklepach, kiedy nam się już to znudziło, postanowiliśmy pójść do kawiarni. Z Brazylii nie wyjechaliśmy z pustymi rękami. Wygraliśmy jeden mecz, z dwóch i pokupowałam parę pamiątek z tego fajnego miejsca. Zamówiliśmy po kawie mrożonej i usiedliśmy przy wolnym stoliku. Rozmawialiśmy na różne tematy, o czym się tylko dało. Bardzo go kocham. Jakieś 15 minut później szliśmy w stronę bramki numer A 16 na odprawę, a potem do samolotu, by odlecieć do Argentyny. Pół godziny później siedzieliśmy już w samolocie. Zapieliśmy pasy i po chwili wystartowaliśmy. Cały lot rozmawiałam z moim najukochańszym tatą. Jest wspaniałym tatą, bardzo go kocham. Po 4 godzinach wylądowaliśmy w Salta. Wyszliśmy z samolotu i udaliśmy się po odebranie bagaży. Kiedy już wszystko ogarnęliśmy od razu  wsiedliśmy do autobusu i udaliśmy się do hotelu. Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Wyszliśmy z naszego transportu i od razu udaliśmy się do recepcji. Kiedy recepcjoniści wszystko już ogarnęli i dostaliśmy klucz do pokoi od razu się tam udaliśmy, czyli na trzecie piętro. Wysiedliśmy z windy i każdy poszedł w stronę swojego tymczasowego pokoju. Gdy byłam już pod właściwymi drzwiami, to je otworzyłam i weszłam do środka. Od razu co zrobiłam to zasunęłam rolety, by rano słońce mnie nie obudziło jak w Sao Paulo. Odstawiłam walizkę i wyjęłam z niej piżamę. Od razu udałam się do łazienki, wzięłam szybki orzeźwiający prysznic i wróciłam do pokoju. Położyłam się do łóżka i od razu popłynęłam w krainę Morfeusza.

*****GENIO*****
Rano obudziłem się około 9. Od razu poszedłem do łazienki, nie budząc przy tym mojego współlokatora. Odbyłem poranną toaletę, ubrałem dresy i podkoszulek i udałem się do mojej dziewczyny. Wszedłem do pokoju Kat i podszedłem do jej łóżka. Spała tak słodko, że szkoda mi było ją budzić. Położyłem się obok niej, a ona po chwili się do mnie przytuliła. Pocałowałem ją w głowę, a Kat się słodko uśmiechnęła. Bardzo ją kocham. Jest moim skarbem i całym światem. Jakieś 15 minut później się obudziła. 
-Cześć, kochanie.- przywitała się ze mną, podniosła głowę i pocałowała mnie w usta.- Długo tu jesteś?- zapytała, kiedy się ode mnie odsunęła. 
-Jakieś 15 minut temu przyszedłem.- odpowiedziałem jej. Poleżeliśmy na chwilkę jeszcze, a potem Kat poszła do łazienki się przebrać. Po parunastu minutach wyszła przebrana i uczesana. Wyglądała wspaniale.- Ślicznie wyglądasz.- wstałem i do niej podszedłem. Uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek. Postanowiliśmy pójść na śniadanie. Nie chciało nam się jechać windą, więc poszliśmy schodami. Parę minut później znaleźliśmy się w hotelowej restauracji. Zamówiliśmy tosty z serem i do tego jajka na miękko, oraz sok pomarańczowy i usiedliśmy przy wolnym stoliku. Tak jak w Brazylii, tu też mamy dzień wolny od treningu. Więc cały dzień spędzę z moją ukochaną dziewczyną na mieście i nikt nie będzie nam przeszkadzał. To będzie nasza randka.- Kocham cię.- powiedziałem kiedy skończyliśmy jeść.- Wychodzimy na miasto. Więc zabierz najpotrzebniejsze rzeczy i idziemy.- oznajmiłem jej.
-Sami?- zapytała. Kiwnąłem głową na tak, a ona się uśmiechnęła.- Czyli randka. Już mi się podoba.- po chwili wstaliśmy od stołu i udaliśmy się do jej pokoju. Teraz akurat jechaliśmy windą, tak wyszło. Weszliśmy do jej pokoju, spakowała aparat do torby i wygodniejsze buty, wzięła jeszcze portfel, oraz komórkę i mogliśmy wyjść na miasto. Kat nigdy nie rozstaje się z aparatem, zawsze musi mieć go przy sobie. Taka już jest, ale za to ją kocham. Uparta, pewna siebie, dążąca do wyznaczonego celu, czasem wredna ale tylko dla niektórych. Dużo by jeszcze wymieniać. Po około 45 minut, byliśmy w centrum miasta. Na początku postanowiliśmy pójść na wzgórze San Bernardo. Kat przebrała buty i mogliśmy iść. Szliśmy powolnym krokiem nigdzie się nie spiesząc, a moja dziewczyna w międzyczasie robiła zdjęcia. I tak zleciał nam czas drogi na szczyt wzgórza. Po dotarciu na miejsce usiedliśmy na skałkach i podziwialiśmy piękne widoki Argentyny. Kat była bardzo zachwycona.- Wiesz, że cię kocham. Jesteś wspaniały. Impreza, a teraz ten wypad.- Powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha i pocałowała nie w policzek.
-Wiem, ja ciebie też kocham i to bardzo.- objąłem ją, a ona się we mnie wtuliła. Po około godziny siedzenia i robienia przez Kat zdjęć na wzgórzu postanowiliśmy wrócić do miasta. Kiedy zeszliśmy, postanowiliśmy pójść do restauracji coś zjeść. Weszliśmy do środka restauracji El Convento del Solar i usiedliśmy przy oknie. Po chwili podszedł do nas kelner, podał nam kartę menu i odszedł. Zastanowiliśmy się chwile i zawołaliśmy kelnera. Zamówiliśmy Lacro, a do tego sok  bananowy. Muszę przyznać, że niezbyt miałem na to ochotę, ale moja dziewczyna mnie namówiła. Wolałem coś naszego, czyli coś francuskiego. No ale nie mogłem jej odmówić, była zbyt przekonująca. Co ja z nią mam. Po jakichś 20 minutach, kelner przyniósł nasze zamówienie. Nie byłem co do tego obiadu przekonany, ale ona spróbowała i mówiła, że jest pyszne. Po chwili próbowała mnie nakarmić, ale nie chciałem. W końcu mnie zmusiła no i spróbowałem. Muszę przyznać, że dobre. 
-No i co uparciuchu. Dobre, a ty nie chciałeś spróbować.- pokręciła głową.
-No dobra, dobra. Przyznam ci rację. Jest dobre.- uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w usta...
______________________________________________
Cześć wszystkim. :D 
Co tu napisać. :) Jest następny rozdział. :> Dziękuję za wyświetlenia i komentarze. :PP Ten rozdział pisałam przy filmach, które bardzo polecam. :] A mianowicie to "Minionki', "Angry Birds" i "Wszystko zostanie w rodzinie 1". 
Czekam na waszą opinię. :P To tyle. <3

Pozdrawiam. :*

Ps. Grafika, czyli tło mam już zrobione. :D Tylko czkać na robienie szablonu, czyli pewne w tym tygodniu. ^_^ Tak więc, czekajcie na zmianę wystroju bloga. *_*

7 komentarzy:

  1. Super rozdział. 😁 A do tego ten gif z Lucy i Iana. 😃 No, no Earvin się postarał i nie dokuczał Kat. 😉 Co bardzo cieszy. 😊 Widzę, że impreza się udała. 😆 A potem ten wypad na miasto. 😄 Jenia jest taki słodki. 😍 Widać, że bardzo kocha swoją dziewczynę. 💙 Ale wybredny ten przystojny francuz. 😋 Marudził, a jeszcze nie spróbował. 😎 Dlaczego musiałaś zakończyć w takim momencie. 😒
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością i życzę dużo niezbędnej weny. 💕💖💗
    Pozdrawiam. 😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć. Rozdział jak zawsze wspaniały. :D Dobrze, że Polacy wygrali z Belgami, chodź dopiero w tie-breaku. Jenia jest słodki. :P Uwielbiam go. <3 Czekam na następny i życzę weny. ^_* Pozdrawiam.- Anula. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział, jak zawsze. ;)Świetne popisy Earvina na poczatku. :P Tylko szkoda, że przegrali tego seta. :/ Jenia jest wspaniały i do tego słodki. <3 No i jeszcze Kevin, wspaniały brat. :] Czekam na następny i życzę weny. ♡.♡ Pozdrawiam.- B. :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże tak jak kocham Grebe, to przez ten rozdział jeszcze bardziej XD.
    Kochany i to bardzo <3
    Uwielbiam to czytać i czytam po raz 3 <3
    Czekam z niecierpliwością na następny.
    Buziaczki kochana! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jenia przeeesłodziak❤️
    Całe szczęście Earvin już przestał jej dokuczać..��
    Super rozdział�� Wiesz może dlaczego nie mogę wejść na drugiego bloga?��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć. :)
      Na razie, ale to nie koniec. :P
      Dzięki. :D
      Dlatego, że zmieniam szablon i jest nie dostępny. :> Za niedługo dziewczyna która go robi powinna skończyć. Więc zapraszam na ocenę. ^_^

      Pozdrawiam. :*

      Usuń